Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 maja 2007, 12:41

autor: Marcin Terelak

UFO: Extraterrestrials - recenzja gry

Mimo nieudolnej odtwórczości gra wciąga, a dzięki turom oferuje o wiele więcej miodu niż produkcje Altara. Oparto ją w końcu o koncept, który sam w sobie jest genialny i pozostanie takim przez wiele kolejnych lat.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

W 1994 roku narodziła się legenda. Firma Microprose wypuściła na światowe rynki grę, której sława miała przetrwać wiele rewolucji zarówno gatunkowych jak i sprzętowych. Nazwano ją UFO: Enemy Unknown. Była to strategia turowa, umożliwiająca graczowi przeciwstawienie się inwazji z kosmosu. System gry oparty o rozbudowaną sferę taktyczną, zarządczą, badawczą i produkcyjną okazał się być tak chwytliwy, że w UFO zagrywały się miliony. Niedługo potem pojawił się równie dobry sequel: Terror from the Deep. Potem nastała pustka, którą próbowano wypełnić coraz gorszymi produkcjami. Sytuacja ta utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Nawet mimo projektów takich jak UFO Extraterrestrials.

Prace nad Extraterrestrials rozpoczęto w połowie 2003 roku. Początkowo był to projekt czysto amatorski i wszystko wskazywało na to, że jego efektem będzie prosta freeware’owa gierka w klimatach UFO. Stało się jednak inaczej. Głównie za sprawą Altara, któremu udało się ożywić popyt na „ufokowe” strategie. To właśnie dzięki temu zaczęto mówić o Extraterrestrials. Projekt ten robił bowiem o wiele ambitniejsze wrażenie, niż którekolwiek z altarowych UFO. Na efekty owego zainteresowania nie trzeba było długo czekać. Z czasem pojawił się dystrybutor zainteresowany wydaniem gry.

Być może to właśnie ta komercyjność zniekształciła coś, co zapowiadało się na reaktywację najlepszych cech Enemy Unknown. Extraterrestrials nie jest bowiem w 100% tą grą, którą miała być. Nie ma w niej skomplikowanych rozwiązań. Nie ma też nadzwyczajnego rozbudowania. Nietrudno o wrażenie, iż elementy te wyrzucono z obawy przed krytyką mniej wymagających graczy. Zapominając jednocześnie o tym, iż tak czy siak nie zagrają oni w ten tytuł z powodu ascetycznej grafiki...

Pierwsze wrażenia odnośnie Extraterrestrials są raczej negatywne i to zarówno dla weteranów, jak i graczy, dla których solidne 3D to podstawa. Wszystko zaczyna się od prymitywnego intra. Dowiadujemy się z niego, iż cała rzecz dzieje się w odległej przyszłości. Ziemianie przemierzają kosmos w poszukiwaniu nowych światów. Trafiają do jednego z niezbadanych układów słonecznych, który okazuje się być opanowanym przez wrogie formy życia. Mimo sromotnie przegranej pierwszej bitwy, ludziom udaje się zaludnić zupełnie nieznaną planetę i... no właśnie... nic. W tym momencie pojawia się gracz, który ma za zadanie obronić Esperanzę (tak nazywa się owa planeta) przed zakusami Obcych.

Głównym ekranem gry jest tradycyjnie glob, z poziomu którego przejść można do innych ekranów. Każdy kto grał w UFO: Enemy Uknown lub Terror form the Deep już po kilku minutach z tą produkcją dostrzeże wszystkie zapożyczenia względem klasyki. Skopiowano dosłownie wszystko, co tylko się dało. Co gorsza... nieudolnie.

Przykłady owej nieudolności można spotkać na każdym kroku. Weźmy chociażby koncept przechwytywania statków Obcych przy pomocy własnych maszyn. Na początku są słabe i źle wyposażone. Z czasem dysponują lepszym zasięgiem i uzbrojeniem. Gracz może dowolnie nimi dysponować i wyposażać wedle własnego uznania. Niestety w odróżnieniu od pierwowzoru nie pomyślano na przykład o tym, że amunicja do działek i wyrzutni rakietowych powinna się zużywać. Nikt nie wpadł też na pomysł, by zestrzelone statki wyglądały na uszkodzone, nie wspominając już o stratach w sprzęcie i załodze powstałych w chwili zestrzelenia.

Podobnie jest i w produkcji oraz badaniach. Obie te sfery wyglądają tak jak w Enemy Unknown z tą różnicą, iż nie ma przybliżonych czasów ukończenia projektów. Nie trzeba też werbować ani techników, ani naukowców. Dostajemy ich w pakiecie z budynkiem, co jest więcej niż żenujące. Podobnie wygląda sprawa i z handlem. Każdy maniak UFO pamięta zapewne, jaką radość sprawiało zarobkowanie na wszystkim, co tylko wiązało się z obcą technologią. W Extraterrestrials handel to mrzonka. Nie dość, że sprzętu jest mało, to każdy wyprodukowany przedmiot jest wart mniej od kosztu produkcji (sic).

Sytuacji nie ratuje również sfera taktyczna. Jej największym minusem jest beznadziejna SI. Raz, że ufoki potrafią wyłącznie rushować, a dwa że jest im obcy sprzęt pokroju wyrzutni i granatów. Drugim problemem jest brak wyważenia. Już od pierwszych misji dysponujemy czołgami i sprzętem do usypiania. W efekcie sfera taktyczna ogranicza się do oczyszczenia terenu czołgiem lub zwabienia wroga w zasadzkę. To zdecydowanie za mało, nawet jak na produkcję sprzed trzynastu lat...

Autorom gry nie udało się też przemycić własnego patentu względem finansowania bazy i zarządzania nią. Tak jak w przypadku pozostałych elementów gry, brak własnej inicjatywy zastąpili nieudolnym kopiowaniem. W efekcie nie uświadczycie ekranu, który pozwoli wam precyzyjnie zarządzać finansami. Nie będziecie też w stanie zwolnić niepotrzebnych żołnierzy.

Ogromnym rozczarowaniem dla wielu graczy będzie też zapewne oprawa audiowizualna. To jak gra wygląda widać na screenach (tzw. „rzut izometryczny”). Dla weteranów nie będzie ona problemem, ale młodsi gracze poczują zapewne mdłości. O oprawie audio powiedzieć można tylko tyle, że jest i nie odbiega zbytnio od graficznej.

Zapewne zastanawiacie się, czy w tej grze jest cokolwiek, z czego można być zadowolonym. Owszem. Tym czymś jest jej mechanika. Co prawda odtworzono ją tylko „na oko”, ale i tak robi wrażenie na tle obecnych produkcji. Czym? Tym, że została wyposażona w element losowy, który powoduje, że po wczytaniu gry strzał będący pudłem może okazać się trafieniem. Niby drobiazg, a cieszy. Niestety uśmiech gaśnie, gdy nie można sensownie użyć apteczki, brakuje wykrywaczy ruchu lub trafiona jednostka od czasu do czasu wykazuje 100-procentową odporność na obrażenia...

Kupić, czy nie kupić? Jest to pytanie na które trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Dla weteranów, którzy zagrywali się w kultowe pozycje z Microprose, Extraterrestrials będzie tylko i wyłącznie zubożoną kalką tego, co znają jak własną kieszeń. Trzeba jednak nadmienić, iż nawet mimo tej nieudolnej odtwórczości gra wciąga, a dzięki turom oferuje o wiele więcej miodu niż produkcje Altara. Oparto ją w końcu o koncept, który sam w sobie jest genialny i pozostanie takim przez wiele kolejnych lat. Z drugiej strony tytuł ten ma wiele wad, które z czasem coraz bardziej denerwują. Jeśli bardzo tęsknicie za turówkami z krwi i kości, w których najważniejsza jest dusza, a nie wodotryski, to spróbujcie. Bądźcie jednak świadomi wad, które wymieniłem w tej recenzji. Gra zapewne w końcu was znudzi i wkurzy, ale w międzyczasie odbędziecie pełną nostalgii wycieczkę w przeszłość, co jest wartością samą w sobie. Jeżeli nie mieliście do tej pory kontaktu z kultowymi „ufoprodukcjami”, to zostawcie tę grę. Trudno wam będzie przyzwyczaić się do oprawy i przyjąć z marszu reguły rządzące grą turową. Jeśli już macie podjąć ten trud, spróbujcie z pierwowzorami. Zapewniam was, że nie pożałujecie. No i przy okazji ocalicie świat...

Marcin „jedik” Terelak

PLUSY:

  • stary dobry system turowy;
  • miło odpocząć od wodotrysków, shaderów i efektów cząsteczkowych;
  • izometryczna oprawa a la 1994 – dla weteranów;
  • mimo wszystko, budzi miłe wspomnienia.

MINUSY:

  • nieudolna kopia UFO: Enemy Uknown;
  • mnóstwo spłyceń względem całkowicie zmałpowanego pierwowzoru;
  • wiele błędów koncepcyjnych (np. beznadziejny handel, czy nieśmiertelni żołnierze);
  • wielki minus za zmarnowany potencjał;
  • izometryczna oprawa a la lata 1994 – dla fanów 3D;
  • mała różnorodność plansz;
  • męczący interfejs (brak pop-upów, trudności w przesuwaniu globu);
  • nuda pomiędzy „laserem”, a „plazmą”.
Recenzja gry Songs of Conquest - bez Might and Magic w tytule, za to z Heroesami w sercu
Recenzja gry Songs of Conquest - bez Might and Magic w tytule, za to z Heroesami w sercu

Recenzja gry

Songs of Conquest od pierwszych zapowiedzi wyglądało na pisany od serca list miłosny do Heroesów. To dobre określenie, ale oprócz masy nostalgii dzieło Lavapotion to też po prostu bardzo dobra gra.

Recenzja gry WARNO. Nie ma HIMARS-ów i F-35, ale też jest spoko
Recenzja gry WARNO. Nie ma HIMARS-ów i F-35, ale też jest spoko

Recenzja gry

Po dwóch latach spędzonych we wczesnym dostępie gra WARNO w końcu doczekała się wersji 1.0. Produkcji o tematyce trzeciej wojny światowej ostatnio nie brakuje, więc dzieło Eugen Systems czeka trudniejsza walka niż w czasach serii Wargame.

Recenzja gry Homeworld 3 - fani kosmicznych strategii poczują się jak w domu
Recenzja gry Homeworld 3 - fani kosmicznych strategii poczują się jak w domu

Recenzja gry

Homeworld 3 oferuje praktycznie wszystko, czego może oczekiwać fan tej serii oraz strategii w ogóle. Produkcja ta to wierny następca pierwszych dwóch gier. Na szczęście ich znajomość nie jest wymagana, żeby i tak dobrze się bawić.