Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 3 czerwca 2002, 09:46

autor: Maciej Krakowiak

Star Trek Deep Space Nine: Dominion Wars - recenzja gry

Dominion Wars to gra strategiczna osadzona w świecie Star Trek. Fabuła oparta jest o dwa ostatnie sezony znanego również w Polsce serialu Deep Space Nine, opowiadającego o przygodach bohaterskiej załogi stacji kosmicznej.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Stację kosmiczną Terok Nor założyli Kardasjanie, którzy przez ostatnie 50 lat okupowali planetę Bajor. Jednak pewnego dnia rdzenni mieszkańcy tej planety Bajoranie zrzucili kajdany i jako wolny naród przystąpili do Zjednoczonej Federacji Planet. Stacja przeszła pod panowanie Federacji, nadano jej nową nazwę Deep Space Nine jak również przydzielono załogę i dowództwo z Gwiezdnej Floty. Kiedy w pobliżu DS9 odkryty został tunel podprzestrzenny, prowadzący do niezbadanego Kwadrantu Gamma, daleki posterunek Federacji stał się nagle jej bastionem w walce z potężnymi siłami Dominium wspieranymi przez Kardasjan.

Deep Space Nine był trzecim po „Star Trek” (znanym później jako TOS, The Original Series) i „Star Trek: The Next Generation (TNG) serialem fabularnym spod tego znaku. Narodził się na początku lat 90-tych, kiedy część aktorów grających w TNG (87-94) zaczęła przejawiać znudzenie dotychczasowym zajęciem. Start nowego cyklu był bardzo utrudniony. Prze pierwsze dwa sezony musiał on współistnieć ze zdobywającym coraz większe uznanie i uwielbianym TNG, a do tego wszystkiego był po prostu nudny. W tamtym czasie tempem akcji przebijały go nawet najgorsze tasiemcowe telenowele, a obiegowe nazwy w stylu „Deep Sleep Nine” wcale nie były rzadkością wśród fanów. Producenci próbowali jakoś ratować projekt, oglądalność była niska i należało coś z tym zrobić by wykrzesać z reklamodawców jeszcze jakiekolwiek pieniądze. Na stacji pojawił się Worf, Klingon dotychczasowo służący jako szef ochrony na statku Enterpriese (TNG), a do wyposażenia stacji doszedł nieduży, lecz całkiem mocny okręt U.S.S Defiant. Wprowadzone zmiany odniosły pożądany skutek a sam serial nabrał szybszego tempa. Znacznie wzrosła oglądalność, wątki stały się bardziej urozmaicone, a i postać Worfa doskonale rozwinęła się w miarę upływu czasu.

Nie to jednak zdecydowało o masowym przyroście widowni. Producenci postanowili oprzeć ostatnie sezony na olbrzymiej wojnie, jaką toczyły siły Kwadrantu Alfa (Federacja, Klingoni i Romulanie) z sojuszem Dominium i Kardasjan. Stało to w wyraźnej opozycji do klimatu znanego z TNG, gdzie siłą Federacji była jej doskonała dyplomacja a rozwiązania czysto siłowe stanowiły jedynie plan awaryjny. Przeczyło to też całej idei i duchowi „Star Trek”, jaką próbował nakreślić twórca TOS i TNG Gene Roddenberry (zmarł on w roku 1991, począwszy od DS9 kolejne cześć były oficjalnie opatrzone godłem „based on „Star Trek” by G. Roddenberry”). Mimo całej tej sprzeczności, to jednak efekty specjalne i wojna z siłami Dominium stały się wyznacznikiem popularności serialu, która rosła w miarę rozwijania się konfliktu.

Produkt firmy Gizmo Games dołączył do sporej już kolekcji gier bazujących na „Star Treku” (Armada, Birth of the Federation, Klingon Academy, Bridge Commander, Starfleet Comander, The Fallen, Elite Force). Aktualnie dzięki firmie Topware Interactive, która zlokalizowała grę będziemy mogli przenieść się w sam środek opisywanego wyżej konfliktu. Do wyboru mamy dwie kampanie, w których możemy walczyć albo po stronie Sojuszu Federacyjnego (Federacja i Klingoni) albo po stronie Sojuszu Dominium (Kardasjanie i Jem’Hader) o przywrócenie porządku w tej części Kwadrantu.

Dominion Wars jest strategią 3D pozbawioną cech ekonomicznych. Nie znajdziemy w niej ani budowania baz i produkcji statków, ani eksploatacji surowców, dzięki którym mielibyśmy stałe źródło dochodów. Liczy się tylko umiejętność strategicznego myślenia oraz skuteczna taktyka w walce z nieprzyjacielem. Dlatego tak ważne jest dobre zaplanowanie i wybór optymalnych jednostek do wykonania danej misji, gdyż później nie możemy już liczyć na żadne wsparcie.

Na początku zabawy radzę zapoznać się z tzw. samouczkiem, który w formie krótkich filmów zaznajomi nas z obsługą interfejsu gry. Niestety taka forma przekazu da nam tylko mgliste pojęcie na temat obsługi panelu dowodzenia. Szkoda, że oprócz tego małego wprowadzenia nie ma kilku misji treningowych, w związku z tym całej obsługi i znaczenia poszczególnych paneli musimy nauczyć się już podczas kampanii, co w ferworze walki do łatwych nie należy.

Przed każdą misją nasz dowódca w skrócie przedstawi nam aktualną sytuacje panującą na froncie oraz określi zadania główne, które należy wykonać, aby wypełnić misje. Natomiast zadania specjalne i dodatkowe cele nie są wymagane, lecz ich wykonanie przyczyni się do wzrostu doświadczenia oraz uzyskamy za to dodatkowe kredyty.

Następnie będziemy musieli skompletować flotę (możemy wybrać domyślą zaproponowaną przez naszego dowódcę) oraz resztę załogi z kapitanem każdej jednostki na czele. W naszym wyborze będziemy ograniczeni ilością posiadanych kredytów a jak wiadomo lepsze statki i kompetentniejsi dowódcy kosztują, więc z wydatkami należy uważać. Także ważny jest sam cel naszej misji, gdyż niekiedy opłaci się zainwestować np. w jeden okręt o dużej sile ognia. Dodatkowo nasze statki możemy doposażyć w różne usprawnienia (maskowanie, dodatkowe fazery, wspomaganie osłon itp.) oraz zwiększy liczebność ich załóg przydzielając dodatkowy personel techniczny, ochrony czy dowodzenia.

Walkę możemy toczyć używając albo widoku bojowego - w którym kamera znajduje się bezpośrednio za statkiem, lub strategicznego gdzie naszą jednostkę obserwujemy z większej perspektywy. W każdym z tych widoków kamerę możemy dowolnie obracać ustawiając ją w najoptymalniejszym położeniu. Niestety przy bardziej zagęszczonym polu walki praca kamer zupełnie się niesprawdza i gdy nasze jednostki wymieszają się ze statkami przeciwnika praktycznie tracimy sensowną kontrolę nad naszą flotą. Jest to chyba największy mankament tej gry. Gdyby autorom udało się lepiej przedstawić pole bitwy to praktycznie nie było by się do czego przyczepić, gdyż pod względem grafik i możliwości strategicznych prezentuje się wręcz wyśmienicie. Wszystkie modele jednostek są wykonane z dużą dbałością o szczegóły, rewelacyjnie wyglądają same wybuchy jak również kosmiczne tła z kolorowymi mgławicami.

Również efekty dźwiękowe prezentują się przyzwoicie, choć szkoda, że w grze nie usłyszymy hałasu pracujących silników.

Najważniejsze decyzje taktyczne, jako dowódca szwadronu będziemy podejmować na jednym z dwóch tzw. Pierścieni Rozkazów. Możliwości prowadzenia ognia (np. uderzenie Alfa, swobodny ostrzał) oraz dostępnych taktyk ofensywnych jest dość sporo (np. szarża, ustawienie odległości pościgowej, atak i ucieczka). Mamy także możliwość celowania w poszczególne systemy wroga (silniki, uzbrojenie, osłony), oraz kontroli własnych systemów obronnych.

Na zakończenie misji każdy z dowódców będących pod naszymi rozkazami otrzymuje pewną ilość punktów doświadczenia zależnie od skuteczności jego działań bojowych. Aktywni dowódcy skuteczni w walce, ratujący zaatakowane transportery i prowadzący liczne akcje na pokładzie wrogich statków zyskają więcej doświadczenia oraz ewentualnie nagrody i odznaczenia. Również za wykonanie dodatkowych misji dostaniemy porcję jakże potrzebnych kredytów, które oczywiście wydamy na zakup lepszych statków, uzbrojenia, rekrutacji dowódców i tak w kółko przez kolejne misje.

Podsumowując „Dominion Wars” jest grą powyżej przecietnej. Mnie osobiście gra ta bardziej pasuje jako kosmiczna strzelanka, niż gra strategiczna. Słabo dopracowany system pracy kamer sprawia, że w bitwach z dużą ilością jednostek wkrada się raczej chaos niż strategiczne planowanie. W moim przypadku o wyniku takich potyczek zwykle decydował los szczęścia niż taktyczne posuniecie. Tytuł raczej dla wszystkich graczy, a już na pewno jest to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli serii Star Trek.

Maciej „KrakMan” Krakowiak

P.S. Wstęp StarTrekowy do tekstu autorstwa Titus Foxa – wielkie dzięki.

Recenzja gry Songs of Conquest - bez Might and Magic w tytule, za to z Heroesami w sercu
Recenzja gry Songs of Conquest - bez Might and Magic w tytule, za to z Heroesami w sercu

Recenzja gry

Songs of Conquest od pierwszych zapowiedzi wyglądało na pisany od serca list miłosny do Heroesów. To dobre określenie, ale oprócz masy nostalgii dzieło Lavapotion to też po prostu bardzo dobra gra.

Recenzja gry WARNO. Nie ma HIMARS-ów i F-35, ale też jest spoko
Recenzja gry WARNO. Nie ma HIMARS-ów i F-35, ale też jest spoko

Recenzja gry

Po dwóch latach spędzonych we wczesnym dostępie gra WARNO w końcu doczekała się wersji 1.0. Produkcji o tematyce trzeciej wojny światowej ostatnio nie brakuje, więc dzieło Eugen Systems czeka trudniejsza walka niż w czasach serii Wargame.

Recenzja gry Homeworld 3 - fani kosmicznych strategii poczują się jak w domu
Recenzja gry Homeworld 3 - fani kosmicznych strategii poczują się jak w domu

Recenzja gry

Homeworld 3 oferuje praktycznie wszystko, czego może oczekiwać fan tej serii oraz strategii w ogóle. Produkcja ta to wierny następca pierwszych dwóch gier. Na szczęście ich znajomość nie jest wymagana, żeby i tak dobrze się bawić.