Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Might & Magic: Heroes VI - Pirates of the Savage Sea Recenzja gry

Recenzja gry 23 lipca 2012, 17:29

autor: Konrad Kruk

Recenzja Piratów Dzikiego Morza, dodatku do gry Heroes VI

Nowa łatka, nowe ekrany miast, nowa kampania, czyli – na ile studio Limbic Entertainment ulepszyło Heroes VI za sprawą rozszerzenia zatytułowanego Piraci Dzikiego Morza.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • ciekawa, wciągająca i niekrótka kampania;
  • ekrany miast;
  • zestawy artefaktów;
  • nowi bohaterowie.
MINUSY:
  • brak nowej rasy i tylko jedna nowa jednostka;
  • ogólna mizerota dodatku;
  • brzydkie przerywniki filmowe;

Nie wszyscy fani sagi Heroes of Might & Magic z otwartymi ramionami przyjęli jej najnowszą odsłonę. „Szóstce” oberwało się za nieliczne, aczkolwiek istotne elementy. Redukcja rodzajów surowców czy brak efektownych ekranów miast, do jakich przyzwyczaiła nas każda z wcześniejszych odsłon cyklu, okazały się grzechami głównymi ekipy Black Hole Games. By chociaż w minimalnym stopniu udobruchać „hirołsową” brać, Ubisoft postanowił w końcu pochylić się nad zalewem próśb oraz petycji, jakimi fani sagi bombardowali go od ubiegłorocznej premiery.

Tym sposobem doczekaliśmy się stosownej łatki oraz pierwszego rozszerzenia. Pirates of the Savage Sea, bo tak brzmi jego pełny tytuł, skupia się na historii mającej swój początek niedługo po wydarzeniach, które pamiętamy z wersji podstawowej Heroes VI. Generalnie dla odbiorcy nie ma to większego znaczenia, gdyż nie następuje tu kontynuacja opowieści. To po prostu poboczna i niezależna historia.

Przygoda

Przygoda tym razem odbywa się na wyspach oblanych wodami tytułowego Dzikiego Morza. Lokalni watażkowie skupieni wokół pirackiej rady z coraz większym niepokojem spoglądają na horyzont, skąd coraz częściej dochodzą dramatyczne wieści o kolejnych statkach posłanych w odmęty. Ci, którym szczęśliwie udało się wywinąć ze szponów śmierci, majaczą o bestii wielkim gromowładnym ptaszysku. By nie dopuścić do dalszych nieszczęść, rada piracka postanawia nająć prawdziwego twardziela, starego wygę, wilka morskiego jakich mało – Craga Hacka. W tym miejscu należy wspomnieć, że przywołanie przez twórców akurat tej postaci stanowi niemały ukłon w stronę najwierniejszych fanów serii Heroes of Might and Magic. Otóż kapitan Hack, jako „hirołsowy” bohater, barbarzyńca i najemnik w jednym, przewinął się praktycznie przez wszystkie odsłony sagi. Teraz powraca jako wybawiciel krainy Dzikiego Morza.

Kampania w Pirates of the Savage Sea składa się tylko z dwóch misji. W zamian obie są czasochłonne, rozbudowane, zawierają zbiór zadań głównych oraz niemałą liczbę pobocznych. Wszystko bardzo ładnie się układa, poszczególne questy zostały pomysłowo wyreżyserowane, a co najważniejsze: główna linia fabularna daleka jest od infantylnych, wymyślonych na siłę wątków – całość okazuje się ciekawa oraz spójna. Crag Hack w kampanii reprezentuje Twierdzę – doskonale znaną siedzibę harpii, centaurów czy cyklopów. Zatem widać, że w oswobodzeniu krainy pierwsze skrzypce odegra żądza krwi wyrażona w sile miecza oraz wytrzymałej tarczy. Twórcy zapowiadali również zestaw specjalnych, pirackich zdolności. Jednak mimo usilnego wpatrywania się w ekran monitora takowych nie ujrzałem. Jedyne, co kojarzy się z typowo pirackim fechtunkiem, to dwie („do abordażu!” i „rum dla wszystkich!”) z pięciu cech nowej broni rodowej, Miecza Króla Piratów. Papuga, pupil oraz towarzysz kapitana Hacka, sztandarowy atrybut każdego wilka morskiego, również okazała się lekkim niewypałem. Wprawdzie ten uroczy zwierzak dołącza do bohatera po pokonaniu Ptaka Gromu (Rokha), jednak jak na nagrodę za powalenie tak wymagającego przeciwnika papużka jest nad wyraz skromną rekompensatą zjedzonych nerwów i przetrzebionych szeregów naszej armii. Pożytek z niej taki jak ze skrzydełek Tyraela w Diablo III.

Wreszcie!

Natomiast prawdziwą nowinkę czy raczej zmianę, której nie sposób przegapić, stanowią ekrany miast. Oczywiście takowe nie są integralną częścią rozszerzenia. To dzięki najnowszej łatceszóstka”, a wraz z nią Piraci Dzikiego Morza, powróciła wreszcie na właściwe tory „hirołsowego” świata. Pamiętacie te maleńkie, szkaradne „widokówki”, z jakimi musieliśmy dotychczas obcować, wchodząc do każdego miasta w grze? Na szczęście to już przeszłość. Autorzy uraczyli nas nowymi, pełnoekranowymi miejskimi widoczkami oraz drobnymi zmianami w oknie rekrutacji jednostek. Każde z miast prezentuje się teraz przyzwoicie. Jednak nie powiem, że dane mi było ujrzeć najpiękniejsze metropolie w serii. Niemniej różnica między tym, co było, a tym, co zaserwowała łatka, jest wręcz ogromna. Wszystkie zamki zyskały zupełnie nowe oblicze, stały się klimatyczne i bardziej wyraziste.

Jednocześnie nie można oprzeć się spostrzeżeniu, że każdy z nich stylem, ułożeniem budynków, generalnie aranżacją odbiega od iście spektakularnej pracy kamery, plastycznej sugestywności oraz baśniowego środowiska 3D, jakim popisali się twórcy poprzedniej części. W tym kontekście połatana „szóstka” wprost odwołuje się do tarasowej, przejrzystej i schematycznej architektury zamków z części czwartej czy ubóstwianej „trójki”. Całości (średniego jednak wrażenia) dopełnia oprawa dźwiękowa, która paradoksalnie uwypukla np. surowość Twierdzy, a jednocześnie kompletnie rozbija mrok Nekropolii.

Twórcy nie zapomnieli o nowych bohaterach oraz artefaktach. Wśród tych ostatnich pojawiły się również zestawy. Skompletowanie kolekcji zaowocuje specjalnymi bonusami. Ostatnim wartym uwagi elementem dodatku jest pewna mapa. Nie chodzi wprawdzie o tę z wielkim czerwonym „iksem” wskazującym miejsce ukrycia pirackiego skarbu, lecz o mapę krainy Varn. To miła niespodzianka ze strony dewelopera, gdyż rzeczona plansza jest kopią jednego ze scenariuszy pierwszej części Heroes of Might & Magic. Skoro o niej mowa – autorzy poszerzyli repertuar niezależnych budynków o Wrota Żywiołów, portal dający możliwość rekrutacji żywiołaków.

Niedosyt

Piraci Dzikiego Morza z pewnością nie będą nominowani w kategorii najlepszego dodatku roku. Mimo zaoferowania ciekawej kampanii, trudno uznać, że mamy do czynienia z faktycznie nową zawartością. Skromność, ale i jakość tej oferty siłą rzeczy nie potrafi przebić się przez oklepane mechanizmy wersji podstawowej. Przyczyną może być m.in. brak nowej rasy, a co za tym idzie – i jednostek. Ptak Gromu wraz z Wrotami Żywiołów to zdecydowanie za mało. Wziąwszy pod uwagę tytuł dodatku oraz jego liczne zapowiedzi, naturalne było oczekiwanie zabawy przede wszystkim na terenach morskich. Zamiast tego mamy zdecydowaną przewagę cwałowania nad rzucaniem kotwicy. Całość ratują nowe ekrany miast, jednak dziwi sytuacja, w której deweloper każe dzisiaj zachwycać się obecnością elementu, będącego przecież od zawsze integralną częścią tego cyklu. Nie mówię, że to kompletna klapa, jednak takimi dodatkami Ubisoft nie poprawi nieco nadszarpniętego wizerunku Might & Magic: Heroes VI.

Recenzja gry Songs of Conquest - bez Might and Magic w tytule, za to z Heroesami w sercu
Recenzja gry Songs of Conquest - bez Might and Magic w tytule, za to z Heroesami w sercu

Recenzja gry

Songs of Conquest od pierwszych zapowiedzi wyglądało na pisany od serca list miłosny do Heroesów. To dobre określenie, ale oprócz masy nostalgii dzieło Lavapotion to też po prostu bardzo dobra gra.

Recenzja gry WARNO. Nie ma HIMARS-ów i F-35, ale też jest spoko
Recenzja gry WARNO. Nie ma HIMARS-ów i F-35, ale też jest spoko

Recenzja gry

Po dwóch latach spędzonych we wczesnym dostępie gra WARNO w końcu doczekała się wersji 1.0. Produkcji o tematyce trzeciej wojny światowej ostatnio nie brakuje, więc dzieło Eugen Systems czeka trudniejsza walka niż w czasach serii Wargame.

Recenzja gry Homeworld 3 - fani kosmicznych strategii poczują się jak w domu
Recenzja gry Homeworld 3 - fani kosmicznych strategii poczują się jak w domu

Recenzja gry

Homeworld 3 oferuje praktycznie wszystko, czego może oczekiwać fan tej serii oraz strategii w ogóle. Produkcja ta to wierny następca pierwszych dwóch gier. Na szczęście ich znajomość nie jest wymagana, żeby i tak dobrze się bawić.